Skąd pomysł i co z tego wyszło

Znajoma pracująca w Atenach ostatnie kilkanaście dni urlopu macierzyńskiego chciała spędzić w Polsce u rodziny. Na miejscu zostały dwa koty, które potrzebowały opieki. Skorzystaliśmy z jej propozycji, żeby pojechać do niej, zająć się zwierzakami - i przy okazji trochę pozwiedzać.
Urlop zaklepany, bilety kupione - planujemy wyjazd w sylwestra, a powrót 16 stycznia.
I wtedy, na 2 tygodnie przed wylotem dowiadujemy się, że szefowa znajomej nie wyraziła zgody na obecność osób trzecich w mieszkaniu służbowym.
Sytuacja jest szczególna - zakazu nie da się obejść. Znajoma załatwia nam nocleg u swojej koleżanki - ale dopiero od 9 stycznia. Przez 10 dni coś musimy z sobą zrobić.
Znajoma na dwa pierwsze dni rezerwuje nam hotel niedaleko Akropolu. Potem postanawiamy wynająć samochód i ruszyć w Grecję - a konkretnie w Peloponez.

I tak zamiast stacjonarnego wyjazdu, nudnego jak flaki z olejem, spokojnego, bez prowizorek - wyszło nam jak zwykle :)))

Zapraszam na wycieczkę po kraju pachnącym oliwą, pełnym starożytnych zabytków. Po kraju szalonych kierowców i źle oznakowanych dróg - zapraszam na wycieczkę po Grecji: Peloponezie i małym kawałku Attyki - Καλημέρα! drogi czytelniku.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Grecje zwlaszcza Mykonos.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawy blog. Ja jeszcze niestety w Grecji nie byłem, ale z chęcią odwiedzę ten kraj. :)

    Kultura

    OdpowiedzUsuń