Pierwsze wrażenia - czyli zderzenie z Atenami



Z Warszawy wylecieliśmy w środku zimy - śnieg, mrozik. Wylądowaliśmy w całkiem przyjemnej temperaturze - około plus 18 stopni. Z lekkim zdumieniem obserwowaliśmy ludzi ubranych w kozaki, zimowe kurtki.


tak nas pożegnała Warszawa - a tak powitała Grecja



Do centrum dojechaliśmy metrem - wyłoniliśmy się z jego czeluści na Placu Syntagma 31 grudnia po południu.
Z miejsca poczułam się jakby ktoś mnie wrzucił do pralki na program wirowanie: dookoła tłum ludzi - jedni wchodzą do metra, inni wychodzą - masa ludzi niczym rzeka podąża w różne strony - musieliśmy bardzo uważać, żeby prąd nie porwał nas w niewłaściwym kierunku - Syntagma - to po polsku Plac Konstytucji - jeden z głównych placów ateńskich, znajduje się przy nim Parlament. Ale Syntagma to również to duża stacja metra, gdzie krzyżują się dwie linie. Na powierzchni drugie szaleństwo: to przecież Sylwester. Na placu ustawiona jest wielka choinka, jakaś scena, tłum ludzi, sprzedawców - z balonikami, lalkami, losami na loterię i cholera wie z czym jeszcze. Ci z rzeczami dla dzieci działają perfidnie: wyciągają do dziecka rękę z zabawką: który trzylatek nie weźmie balonika, jak mu ktoś daje? I która matka wyjmie balon z ręki dziecka zamiast zapłacić? Akurat ja się okazałam taką matką, ku rozpaczy Wiktora oczywiście.
Płaczący słodki blondas wzbudził zainteresowanie przechodniów, którzy widząc dodatkowo objuczonych bagażami rodziców, oferowali swoją pomoc.
Poradziliśmy sobie sami idąc powoli w kierunku hotelu - a dookoła nas zgiełk, hałas, auta, autobusy, trolejbusy, taksówki, które łatwo rozpoznać, bo są żółte, i masa, masa motocykli, które bez stresu przemykają pomiędzy autami i autobusami: jednym słowem chaos.

Witajcie w Atenach!


Po zameldowaniu się w hotelu, zrzuceniu bagaży i odsapnięciu ruszyliśmy na zwiedzanie okolicy.
Nasz hotel usytuowany był w starożytnej dzielnicy Plaka, niemalże u stóp Akropolu - dookoła wąskie malownicze uliczki i masa sklepików z pamiątkami.
Zapadła już noc - co wcale nie oznaczało, że zrobiło się pusto -wręcz przeciwnie: Plaka tętniła życiem: otwarte tawerny i kafejki, oświetlone sklepiki, sporo ludzi spacerujących i chłonących tak jak my atmosferę. Nad nami cudnie oświetlony Akropol - a z pobliskiego wzniesienia niesamowity widok na całe miasto.
Sam Nowy Rok...przespaliśmy. Zmęczeni podróżą i nowymi wrażeniami - wypiliśmy naszego szampana koło 21 i położyliśmy się spać ;)




Plaka wieczorem


Plac Syntagma





Akropol

Następny dzień minął nam na leniwym spacerze w okolicach Akropolu - dzień był bardzo ciepły, chodziliśmy - jako jedyni zresztą - w krótkich rękawkach. Grecy twardo udają, że mają ostrą zimę ;) Spróbowaliśmy też kuchni greckiej w jednej z licznych tawern - po raz kolejny stwierdziliśmy, że lubimy śródziemnomorską kuchnię.
Jutro koniec leniuchowania - przed nami odbiór auta z wypożyczalni i ruszamy w nieznane w kierunku Peloponezu.







ruiny Świątyni Zeusa olimpijskiego




Ateny o zachodzie słońca



3 komentarze:

  1. Witaj Agnieszko. W związku z tym że byłaś w Atenach zimą mam pytanie. Jaki ubiór należy zabrać na ten czas do Grecji? Ja będzie tam w okresie od 24 grudnia do 31 grudnia. .czy raczej zabrać zimowe rzeczy czy trochę letnich również? Widzę na zdjęciach że byliście nawet na krótki rękaw. Bardzo byś mi pomoogla odpowiadając na to pytanie. ..pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Agnieszko. W związku z tym że byłaś w Atenach zimą mam pytanie. Jaki ubiór należy zabrać na ten czas do Grecji? Ja będzie tam w okresie od 24 grudnia do 31 grudnia. .czy raczej zabrać zimowe rzeczy czy trochę letnich również? Widzę na zdjęciach że byliście nawet na krótki rękaw. Bardzo byś mi pomoogla odpowiadając na to pytanie. ..pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń